Choć zmniejszenie obostrzeń jest odczuwalne i otwarto wiele zamkniętych dotąd firm – epidemia nie minęła. Tymczasem Polacy oswoili się już z zagrożeniem i często zachowują się nieodpowiedzialnie. Lekarze i specjaliści alarmują, że liczba zakażeń może wzrosnąć, jeśli nie zachowamy zasad bezpieczeństwa.
Epidemia w Polsce – jaka jest sytuacja?
Mimo zmniejszenia obostrzeń, epidemia nie minęła. Liczba nowych zakażeń wciąż nie spada, niektóre dni przynoszą także informacje o coraz większej ilości zachorowań. Przewiduje się także, że nowe ogniska wciąż będą się pojawiać, a jesienią może nastąpić nawrót bardzo złych statystyk.
Polacy nie wierzą w Covid-19
Według wirusologów największym problemem jest to, że Polacy oswoili się już z zagrożeniem, a przez sprzeczne informacje pojawiające się w mediach – przestali wierzyć w Covid-19. Powszechnie panuje opinia, według której jest to tyko propaganda, a sama epidemia jest wymysłem naukowców. Sprawia to, że ignorują zagrożenie i zachowują się nieodpowiedzialnie.
Dlaczego zagrożenie przestało być traktowane poważnie?
Przede wszystkim trudny do zrozumienia jest fakt, że mimo niespadającej ilości zakażeń – zdjęta została część obostrzeń. Nie ma już nawet obowiązku noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Zanim go wprowadzono, sam minister zdrowia twierdził również, że maseczki nie będą potrzebne. Potem taki nakaz wprowadzono, zapowiedziano, że będzie on trwał nawet dwa lata – a niespełna dwa miesiące później obostrzenie zostaje odwołane. Taki brak konsekwencji sprawia, że Polacy nie do końca wiedzą, co mają myśleć i gubią się w przepisach. Dlatego w wielu przypadkach problem nie jest traktowany poważnie.
Ignorowanie obostrzeń
Najczęściej ignorowanym zaleceniem jest utrzymywanie dystansu społecznego. Choć zniesiono obowiązek noszenia maseczek w przestrzeni publicznej, wciąż powinniśmy utrzymywać bezpieczną odległość od innych. Dotyczy to zwłaszcza sklepów, kolejek czy innych miejsc, w których spotyka się wiele osób. Szacuje się, że zmniejszenie odległości do mniej niż 1 m może zwiększyć ryzyko pojawiania się nowych zakażeń aż o 13%. Wirusolodzy zalecają więc zachowanie 2 m odległości. Jesteśmy w ten sposób w stanie znacznie ograniczyć nowe zachorowania. Niestety choć początkowo wszyscy w obawie przed koronawirusem stosowali się do zaleceń – obecnie coraz częściej są one ignorowane.
Strach przed kryzysem zamiast lęku przed zachorowaniem
Epidemia trwa już na tyle długo, że można już zauważyć zmianę stosunku ludzi do zagrożenia. Początkowo obawa przez zakażeniem był ogromna i wiele osób stosowała się ściśle do zaleceń, nie opuszczała domu bez potrzeby i nie spotykała się nawet z najbliższymi. Po kilku miesiącach ścisłych obostrzeń sytuacja się jednak zmieniła. Zamrożenie gospodarki i brak możliwości uzyskiwania dochodu, utrata pracy przez wiele osób, przymusowe urlopy i spadek zarobków sprawiły, że dziś Polacy znacznie bardziej niż samego wirusa boją się kryzysu ekonomicznego. Duży problem spowodowało także zamknięcie szkół i przedszkoli, konieczność opieki nad dziećmi i związana z tym nieobecność w pracy także tych rodziców, którym udało się utrzymać stanowisko. Do tego doszedł problem nauki w domu – a trzeba zauważyć, że wielu rodziców zaczęła pracę zdalną. Wykonywanie obowiązków służbowych, opieka nad dziećmi i samodzielne ich uczenie w wielu przypadkach okazało się nie do pogodzenia. Problemy ekonomiczne i organizacyjne stały się tak duże, że problem strachu przed zachorowaniem znacznie zmalał.
Przeczytaj także: Zdrowie psychiczne podczas epidemii
Polacy okłamują ratowników
Niestety w obawie przed koniecznością odbycia kwarantanny zdarzają się przypadki, w których mimo skierowania na oddział zakaźny – pacjent nie poddaje się testowi na obecność koronawirusa. Część osób nie przyznaje się także, że mieszka z osobą zakażoną, aby uniknąć obowiązkowej kwarantanny. Zatajenie pojawienia się objawów mogących wskazywać na Covid-19 jest bardzo nieodpowiedzialne – jeśli bowiem taki pacjent trafia do szpitala, a nie przyzna się, że ma skierowanie na oddział zakaźny – może zarazić lekarza i wykluczyć go z działania szpitala. Tymczasem każdy specjalista w obecnej sytuacji jest szczególnie potrzebny i takie zachowanie pozbawia innych pacjentów możliwości szybkiego otrzymania pomocy.
Przeczytaj także: Jak uniknąć zarażenia koronawirusem?
- Ubezpieczenia szkolne w czasie epidemii - 16 czerwca 2020
- Zmiany w kodeksie ruchu drogowego - 15 czerwca 2020
- Zmniejszenie obostrzeń – konsekwencje widać w zachowaniu Polaków - 15 czerwca 2020